Grunwald dwudniowo
-
DST
150.00km
-
Teren
60.00km
-
Temperatura
34.0°C
-
Podjazdy
1242m
-
Sprzęt turladło
-
Aktywność Jazda na rowerze
Grunwald w tym roku zaplanowaliśmy na dwudniowy trip. Wyjeżdżając w piątek skorzystaliśmy z usług PKP kończąc bieg w Olsztynie. Szlakiem olsztyńskich biedronek zatrzymaliśmy się w jednej z nich, celem uzupełnienia zasobów pozwalających przetrwać do dnia następnego który miał miejsce pod gołym niebem. Stamtąd udaliśmy się do lasu w którym drogę urozmaicały nam gzy i komary, dla których staliśmy się nie lada urozmaiconą pożywką.
Noc pod względem temperaturowym nie ustępowała przeciętnej temperaturze za dnia podczas std dni letnich, szczęśliwie nie miałem śpiwora więc nie istniało ryzyko się pod nim rozpuszczę.
Ranek obudził siedmiu jeźdźców apokalipsy śpiewem ptaków i prażącym słońcem, od razu dało się zauważyć, że dalsza część podróży na pola Grunwaldu odbędzie się w wysokiej temperaturze. Wylewając na bruk, piaszczyce pola i będące na szlaku rzadkością asfalty, wiadra potu dotarliśmy niebieskim szlakiem przez pola kukurydzy na arene bitwy, która była niesamowitą patelnią na której następowały regularne omdlenia zarówno po stronie widowni jak i rycerzy. Szczęśliwie nasze dwukołowe rumaki trzymały ciśnienie w oponach a my po nałożeniu na siebie emulsji blokującej słońce, podziwialiśmy pole walki.
Gdy skóra zaczęła skwierczeć nam na słońcu, opuściliśmy Grunwald realizując wyprzedzający korki manewr taktyczny i udaliśmy się do Kretowin celem orzeźwiającej kąpieli. Zrelaksowani i dokarmieni wsiedliśmy do pociągu i wróciliśmy do domu.
To był godny trip!