wycieczka nad zatoke gdanska
-
DST
141.00km
-
Sprzęt turladło
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tujsk,Rybina,Sztutowo,lasem do Przerbna,Krynica Morska,Katy Rybackie,plaza Sztutowo,Stegna,Tujsk, promem w kierunku do domu
smig do pracy
-
DST
5.00km
-
Sprzęt turladło
-
Aktywność Jazda na rowerze
petla po okolicy
-
DST
21.00km
-
VMAX
60.20km/h
-
Sprzęt turladło
-
Aktywność Jazda na rowerze
do tej chwili mx speed 60.2km, zakupiony met
petla po okolicy
-
DST
84.00km
-
VMAX
48.00km/h
-
Sprzęt turladło
-
Aktywność Jazda na rowerze
petla po okolicy z Baska, dzien wczesniej montaz na truvativie rogow ktore przelezaly 600km w piwnicy, odwrocenie do mam wrazenie prawidlowej pozycji torby scotta mx speed 48km/h
po okolicy
-
DST
29.00km
-
Sprzęt turladło
-
Aktywność Jazda na rowerze
wycieczka bory tucholskie
-
DST
134.00km
-
Czas
06:32
-
VAVG
20.51km/h
-
Sprzęt turladło
-
Aktywność Jazda na rowerze
copyrigh marecki:
Trasa: Chojnice - Charzykowy - Funka - Bachorze - Stara Piła - Drzewicz - Swornegacie - Kokoszka - Małe Swornegacie - Klosnowo - Krojanty - Nowa Cerkiew - Racławki - Silno - Żalno - Tuchola - Rudzki Most - Cekcyn - Wierzchucin - Lniano - Drzycim - Laskowice Pomorskie
W strugach ulewnego deszczu, przed godziną szóstą, na Placu Dworcowym pojawiło się sześciu nieustraszonych rowerzystów. Byli oni najwidoczniej pełni wiary w prognozę pogody, która na dalszy ciąg dnia zapowiadała się dobrze. W planach mieliśmy odwiedzenia Parku Narodowego Bory Tucholskie oraz pokręcenie się w okolicach Chojnic i Tucholi.
Zgodnie z planem zajęliśmy miejsca w pociągu jadącym do Tczewa, gdzie przesiedliśmy się na autobus szynowy do Chojnic. Padający deszcz towarzyszył nam do Tczewa, potem stopniowo zaczęło się przejaśniać. W Chojnicach, gdzie wysiedliśmy o godzinie 10, świeciło słońce i wiał dość mocny wiatr z kierunków zachodnich.
Z Chojnic ruszyliśmy w kierunku Charzykowych, urokliwie położonej wsi letniskowej na skraju jeziora o tej samej nazwie. Trwały tam właśnie regaty młodych adeptów żeglarstwa przebywających na obozie żeglarskim. Poza tym silny wiatr sprawił, że wody jeziora zaroiły się od różnego rodzaju żagli, od windsurfingu po duże jachty.
Jadąc drogą rowerową wzdłuż jeziora dojechaliśmy do asfaltu, który w Starym Młynie wprowadził nas do Parku Narodowego Bory Tucholskie (PNBT). Przez Funkę dojechaliśmy do Bachorza i tutaj zjechaliśmy z asfaltu, aby w dalszą drogę udać się lasem do Drzewicza. W ten sposób zobaczyliśmy wnętrze parku, całkowicie niepodobne do typowego lasu sosnowego z jakim kojarzą się Bory Tucholskie. Oczywiście i tu w przeważającej mierze rośnie sosna, ale często w połączeniu z innymi gatunkami. Ni i nie jest zasadzona ,,pod linijkę''.
W Starej Pile mieliśmy okazję podziwiać okazały dąb o nazwie Bartuś. Niewiele mniejszy od kadyńskiego Dębu Bażyńskiego. Droga leśna jaką jechaliśmy, była dobrze utwardzona i jechało się nią dobrze. W ogóle podczas całej wycieczki tylko kilka razy zakopaliśmy się w piasku. Spodziewałem się, że będzie gorzej. Uwagę zwracało też doskonałe oznakowanie szlaków w PNBT.
Za Drzewiczem zjechaliśmy nad brzeg Jeziora Łąckiego, gdzie dokonaliśmy analizy temperatury wody. W planach była bowiem kąpiel. Skończyło się to zamoczeniem nóg przez mnie i pomimo, że woda była ciepła to silny wiatr skutecznie odstraszył nas od pluskania.
Wkrótce dojechaliśmy do wioski o wdzięcznej nazwie Swornegacie. Leży ona nad rzeką Brdą, masowo wykorzystywaną do organizowania spływów kajakowych. Obejrzeliśmy tam Kaszubski Dom Rękodzieła Ludowego i kupiliśmy zapałki niezbędne do rozpalenia ogniska :-). Dowiedzieliśmy się też, że miejscowi upraszczając nazwę wsi mówią, że mieszkają w ,,Sforach''.
Za Sforami znowu uciekliśmy do lasu, gdyż zbliżała się godzina 14 i należało znaleźć miejsce na ognisko. Ponieważ mieliśmy bardzo duże wymagania co do jego właściwości - samotna, zacieniona polana bez ludzi na skraju jeziora - jego poszukiwania zaprowadziły nas prawie do wsi Małe Swornegacie. I tutaj nieoceniona okazała się pomoc miejscowych, którzy wskazali nam zaciszną zatoczkę.
Po chwili byliśmy na miejscu i natychmiast rozpaliliśmy ogień i przystąpiliśmy do pieczenia kiełbasek. Zapachy pieczystego wkrótce przyciągnęły do nas modelową rodzinę łabędzią w składzie 2+3. Ptaki z ochotą skosztowały naszego pieczywa, a nawet miały ochotę na coś bardziej konkretnego :-). Wyglądały na zupełnie oswojone, nawet młode osobniki bez większego skrępowania wyszły na brzeg i prawie zasiadły z nami do ogniska. W ich oczach było widać smutek, gdy czas obiadu dobiegł końca i my wskoczyliśmy na swoje ,,łabędzie'' aby udać się w dalszą drogę ;-).
Wiodła ona przez wspomniane już Małe Swornegacie z powrotem na teren PNBT, gdzie tym razem jadąc innymi szlakami dojechaliśmy do Klosnowa, a chwilę po tym do Krojant. Tam udaliśmy się na pole bitwy z 1 września 1939 r., kiedy to ułani z 18 Pułku Ułanów Pomorskich szarżowali na niemieckie wojsko. Obecnie stoi tam niepozorny obelisk upamiętniający to wydarzenie.
Dalsza droga prowadziła do Nowej Cerkwi, a następnie wjechaliśmy na drogę Chojnice-Tuchola. Był to najmniej sympatyczny odcinek naszej wycieczki, spowodowany dużym ruchem samochodowym. Przez Silno i Żarno dojechaliśmy do Tucholi, zaś wyjeżdżając z niej dostaliśmy się w obszar działania chmury deszczowej. Przeczekaliśmy intensywne opady w lesie i po kilku minutach ruszyliśmy w dalszą drogę, kierując się na Rudzki Most. W nim zjechaliśmy z głównego asfaltu i obraliśmy kierunek na Laskowice Pomorskie.
Ponieważ czas nieubłaganie mijał, skupiliśmy się już tylko na jeździe. Przez Cekcyn dojechaliśmy do Wierzchucina i tam lokalnym skrótem, prowadzeni przez uczynnego chłopca na skuterze, sprawnie pokonaliśmy ostatni tego dnia terenowy odcinek trasy. Wyjechaliśmy w Lnianie i przez Jastrzębie, Gródek oraz Drzycim dojechaliśmy na Laskowic Pomorskich. Naszą uwagę zwróciła jeszcze wspaniała i majestatyczna aleja dębowa, ciągnąca się przez trzy kilometry wjazdu do Laskowic. Na dworcu zameldowaliśmy się o godzinie 20, aby po chwili siedzieć już w pociągu unoszącym nas do Tczewa. Z jego okien mogliśmy obserwować budowę autostrady A1, która miejscami przebiega w bezpośredniej bliskości torów kolejowych.
Do Elbląga dojechaliśmy zgodnie z planem o 22.30 po pokonaniu rowerami 134 km, w tym około 70 km w terenie. Zajęło nam to 6 godzin i 32 minuty, a wiec jechaliśmy ze średnią 20,51km/h. Dziękując wszystkim za wspólną jazdę, zapraszam już w sierpniu na wycieczkę w kierunku otwartego morza. Szczegóły wkrótce.
smig po okolicy
-
DST
136.00km
-
Sprzęt turladło
-
Aktywność Jazda na rowerze
dzisieciodniowe krecenie po okolicy
-
DST
158.00km
-
Sprzęt turladło
-
Aktywność Jazda na rowerze
montaz dartmoora na przod, kompletna zmiana geometrii roweru, kierownicy truvativa i bb7 180mm, zakup kasku.
wypadek
-
DST
103.00km
-
Sprzęt turladło
-
Aktywność Jazda na rowerze
przelot przez kierownice wraz ze sprawdzeniem przy pomocy glowy twardosci szorstkich plytek chodnikowych. Zdjecie noskow.
zla geometria roweru, za wysoki kraweznik, wyrzniecie pedalem wellgo w kraweznik, zaskutkowal przelotem flopem przez kierownice.
guma w przednim kole
-
DST
12.00km
-
Sprzęt turladło
-
Aktywność Jazda na rowerze